Ze szkoły wyjechaliśmy około 13:40. Do Koszalina jechaliśmy niecałe 40 minut. Gdy już dojechaliśmy, wszyscy wypożyczyli łyżwy i weszli na lód. Większość radziła sobie dobrze, ale niektórzy dopiero się uczyli. Kilka osób miało wypadek i pani Kowalczyk siedziała z nimi. Na szczęście nic poważnego im się nie stało. Kto zmarzł mógł, trochę się ogrzać przy gorącej czekoladzie. Było bardzo wesoło. Niestety po dwóch godzinach musieliśmy wracać do autobusu. Później pojechaliśmy do Mc Donalda. Byliśmy tak około godziny. Wróciliśmy o godz. 19 do domu.